Rozstrzygnięcie konkursu
odbywało się w barze. Finaliści stali w rozsypce na podwyższeniu wielkości
małej i niskiej sceny. Reszta widowni siedziała lub opierała się o stoliki. Kamery
były zamontowane w kilku miejscach sali.
Dziewczyna powoli wycofała się
za grupę szczęściarzy, w której była i schowała się z tyłu. Strach przed tak
dużą publicznością i świadomość, że wszystko co zrobi, jutro znajdzie się w
Internecie paraliżował ją nie na żarty. Do finalistów podszedł jakiś chłopak.
Życzył im powodzenia… To on!...,pomyślała. Tylko on
ma tak kojący głos. Po tych słowach spojrzał na każdego z uczestników, ale
Violetta została pominięta. Nie poczuła na sobie tego wyjątkowego spojrzenia.
Jego wzrok padał po kolei wszystkich finalistów. Na nikim się nie zatrzymał,
tak jakby nadal kogoś szukał…
Serce dziewczyny waliło jak
oszalałe, a po głowie chodziły różne myśli nie mogące się nawzajem znaleźć i
ułożyć w logiczny sposób, zapominając o tym, że miłość nigdy nie jest logiczna
i rządzi się własnym prawem. Obecność chłopaka zawsze peszyła Violette. Po
prostu był jej ideałem. Kiedy znajdowała się w jego ramionach czuła się
bezpiecznie. Nie mogła powstrzymać marzeń, które towarzyszyły jej zawsze w jego
obecności.
Może
właśnie mnie próbuje znaleźć? - pytała samą siebie. Z nutą smutku znajdowała
odpowiedź - Nie, na pewno nie. To moja wyobraźnia. Po chwili jednak znowu
zaczynała rozmyślała, które były zależne od sytuacji w jakiej się znajdowała. „On
jest dla mnie bardo ważny i wyjątkowy, ale czy ja dla niego też? Przecież tak
dużo dla mnie zrobił. Ofiarował mi niejednokrotnie dobre słowo, wsparcie, uśmiech
i swoje silne ramiona. Tyle pracy włożył w mój występ.” - To dzisiejsze
wnioski. Za każdym razem kiedy on
jest obok odgrywa ten sam scenariusz myśli. Przez chwilę chciała wyskoczyć przed
wszystkich i mocno go przytulić. Powstrzymały ją kamery.
Powoli wysunęła się przed finalistów i delikatnie chwyciła jego ręce. Chłopak
obrócił głowę i spojrzał na Violette, a później na dłonie, które nadal trzymała.
Lekko, ale szczerze się uśmiechnął. Jego głębokie oczy wyglądały jakby znalazły to czego szukały. Były
wypełnione szczęściem i troską. To przecież w nich się zakochała. Bez słów przyciągnął
ją do siebie, i zrobił to, co ona przed chwilą bała się zrobić, a nawet więcej. Zbliżył
jej twarz do swojej delikatnie, a zarazem odważnie całując usta Violetty. Dziewczyna nie spodziewała się takiego gestu. Po tej niezwykłej chwili, która dla nich była wiecznością, on zamknął ją w swych
silnych i bezpiecznych ramionach. Nie pogardziła uściskiem, wręcz przeciwnie; wtuliła
się w jego tors i słuchała spokojnego i kojącego bicia serca chłopka, który
skradł jej miłość.
To był sen. Sen w którym był on. Nie zna go, i nie ma pojęcia czy
kiedykolwiek pozna. Ona nie wie nic, ale los zaplanował już wszystko. Na pewno
zapamięta jego delikatne usta…
Nie ma czasu na dalsze
rozmyślania. Musi iść dalej, niezależnie co za sobą zostawia. Tak uczy ją
tata. Według niego nie może żyć przeszłością, tylko patrzeć w przyszłość. Jednak
ona tak nie potrafi. Czasami udaje przed nim, że zapomniała, ale nie może
puścić w niepamięć czegoś co było, jest, i będzie jej życiem i ogląda się za
siebie widząc mamę.
Mama. Takie zwyczajne słowo
określające niezwykłą osobę. Większość normalnych nastolatek narzeka, że
rodzicielka nimi rządzi, zabrani im wszystkiego; nie potrafią się cieszyć, że
mają się do kogo przytulić, opowiedzieć co się dzieje w ich świecie. Chociaż mama
Violetty zmarła, gdy dziewczynka miała pięć lat i nie pamięta jej doskonale, to
zawsze jest w jej sercu. German po
prostu myśli, że jak jego córka zapomni to będzie dla niej lepiej. Teraz to on jest
dla Violi jedyną rodziną. Nie ma nikogo innego… Jest trzymana w domu, pod
kloszem, z dala od rówieśników. Nigdy nie chodziła do szkoły; od zawsze miała
guwernantkę. Oczywiście indywidualne lekcje mają swoje atuty; plan jest
dopasowany pod przyzwyczajenia, czasami ma tylko jeden przedmiot dziennie i nie
istnieje brak przygotowania. Mimo tych wspaniałych zalet, wolałaby chodzić do
normalnej szkoły, pytać się znajomych co było zadane, odpisywać niezrobione
zadanie w czasie przerwy czy podpowiadać pytanemu koledze. Niby takie błahostki,
ale nigdy nie zaznała smaku prawdziwej przyjaźni, a co dopiero miłości jakiegoś
chłopaka… Za często przeprowadzała się z miejsca na miejsce, tak, że nie zdążyłam
nikogo poznać, a adoratorzy byli od razu odpędzani przez tatę.
Dziś wraca do Buenos Aires.
Czeka tam Olga, Ramallo i Jade. Myśl o powrocie do rodzinnego miasta przyprawia
ją o dreszcze. Wróci tam gdzie się urodziła i gdzie żyła jeszcze z mamą, do
miejsca wypełnionego nielicznymi, jednak znaczącymi wspomnieniami.
Violetta za kilka dni kończy
szesnaście lat. Nie chce ich hucznie świętować. Chciałaby, żeby w taki dzień
była z nią mama, nie Jade. Przyszła macocha uwielbia wielkie przyjęcia i z
okazji urodzin swojej - już wkrótce - pasierbicy, organizuje właśnie taką
uroczystość. Viola wolałaby wtedy schować się w jakimś małym pokoiku i tam w
spokoju spędzić resztę dnia, bez konieczności zakładania sukien, przyjmowania
prezentów i życzeń od zupełnie obcych osób oraz maskowania żalu i smutku,
sztucznym, wyćwiczonym już uśmiechem…
###
Serduszko zrobiłam nożykiem na korze drzewa, a promienie czystego jesiennego światła dopełniły cały obraz.
Witaj! Trafiłam do Ciebie przez przypadek. Nie ukrywam, że mam coraz większe opory, aby czytać nowe opowiadania, o Violettcie, ale postanowiłam się przemóc i jaki efekt z tego wyszedł? Nie żałuję. Naprawdę, nie żałuję, że przeczytałam pierwszy odcinek. Co prawda to dopiero pierwszy wpis, ale jestem dobrej myśli. Jeśli będziesz pisać tak jak do tej pory, to z wpisu na wpis będzie coraz lepiej. Bo jak to mówią nauka czyni Cię mistrzem, czy jakoś tak. Pewnie pokręciłam, ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaczęłaś historię można rzecz, że od początku. Violetta nie chodzi do Studia. Nie zna Leona, ani Tomasa i żyje pod kloszem. Zobaczymy jak u Ciebie potoczą się jej losy. Nie ukrywam, że liczę na coś nowego, a nie powtarzający się schemat. Przepraszam, że jestem taka upierdliwa?, ale wiesz, nie ukrywam, że boją się wątku niezdecydowanej Violetty. Ja bardzo lubię pomysłowość i oryginalność,
Ciekawe, kto będzie tym chłopakiem ze snu Violetty. Nawet nie mam po co zgadywać, bo nie mam pojęcia, czy jesteś za Leonettą, Tomalettą, czy Może i Diego z Violą( wyvbacz - nie pamiętam jak nazywa się ich połączenie) Zobaczymy czy Viola spotka chłopaka ze swoich snów. Mam nadzieję, że za jakiś czas wszystko nam wyjaśnisz.
I taka mała prośba na koniec. Jeśli będziesz miała mało komentarzy - to nie poddawaj się, nie zniechęcaj się tylko pisz. Ważne, aby robić to, co nam sprawia radość.
Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny :(
Nie mogę uwierzyć! Jako pierwsza rozdział skomentowała Ag.! Nie zapomniałam o Kirenie, tylko, że ona postanowiła najpierw zajrzeć do innej zakładki. Bardzo dziękuje za tyle miłych słów. Z Twojej strony są one jeszcze bardziej motywujące. Pierwsza komentatorka i od razu tak długa opina. Dziękuje, dziękuje szczerze.
UsuńCo do głównej pary (Violetta + ?) od razu będzie wiadomo tylko, że... Wszystko w swoim czasie...
Uwielbiam pisać długie komentarze. Lubię się obszernie wypowiadać.
UsuńCo do PAPUGOWANIA szukałam synonimu do kopiowania i pomyślałam o papugach xD
Wiem, że to mało polskie i ciut nielogiczne xD
Ale taka jestem i mój polski też dobry nie jest xd
No dobra, to teraz ja może skomentuję...
OdpowiedzUsuńMam tylko kilka ulubionych blogów, które są naprawdę dobre...
Ale właśnie weszłaś w ich szeregi!!
Nie no, uwielbiam cię i będę to czytać codziennie, każdego dnia i każdą notkę...
( a i jeszcze komentować :-D )
Pierwszy rozdział wyszedł ci naprawdę pięknie i nie mogę doczekać się kolejnego :-D
Sorry, że taki krótki, ale mało czasu dzisiaj mam :-D
Twoja czytelniczka :-D
Kriena
Teraz zaliczam w stu procentach ten komentarz :)
UsuńDziękuje bardzo za uznanie, ale jak dla mnie "opowiadanko", które prowadzę jest na poziomie wypracowań szkolnych. Czytam je pięćset razy i za każdym razem wydaje się takie samo, bez zachwytu. Do takich wielkich pisarek jak Xenia Verdas czy Maddy Parks (wcale się nie podlizuje, tylko zachwycam :D), brakuje mi jakiś sześcitysięcy lat nieustannych praktyk. Mimo wszystko dziękuje moja czytelniczko :D
No wiesz, szczerze, to mój jest chyba jeszcze gorszy....
UsuńPowiem ci, że z wypracowań szkolnych dostaję przeważnie 4 albo 3...
I siedzę z jedną z nich w jednej ławce...
Jej wypracowania są po prostu przepiękne :-D
Ale nie brak ci talentu do tego jak one piszą
Bo jedna z nich pisze podobnie do ciebie.... a nauczycielom bardzo się podoba :-D
Ale za to gdyby przeczytali twoje opowiadanie, to chyba byliby tak samo zachwyceni :-D
Kriena
Nie słodź mi tak, bo się popłaczę ;(
UsuńJuż się dokopałam do tego, że siedzisz z Xenią! (mam rację?)
I nie mogę uwierzyć w te "4 i 3"! Chyba zawsze najpierw czytają prace Xeni, po których mają rozmazany obraz od łez, a dopiero później oceniają Ciebie i już nic nie widzą ;)
Ta masz rację... Xenia siedzi ze mną w ławce na polaku, a jak próbuję zażartować, to czasem się śmieje, a czasem posyła mi taki zabójczy wzrok ( aż normalnie dreszcze przechodzą :-D, ale i tak fajna jest :-D )
UsuńNo, ale lepiej uwierz....
A może i tak jest? Nie wiem, ale śmiesznie by było :-D
Ale wątpię :-D
Takie pytanko: Jak się dowiedziałaś???? :-D
Pozdrawiam :-D
Kriena
Witaj Lisso ! ;) [ dobrze odmieniłam?;>]
OdpowiedzUsuńAgunia moja mi poleciła do ciebie zajrzeć i jestem.
Nie przepadam za Violettą, ale napisałaś to tak wspaniale, że wiedz że będę czytać i obiecuję komentować każdy wpis;)
Historia od samego początku, Violetta jest uwięziona ksiezniczką, żyje pod kloszem, w swoim pokoju, w którym nie ma kontaktu ze swiatem przyrodą , innymi ludźmi. No i te sny Violi, ahhh one to wszędzie ją prześladują. Hmmm nie wyjawiłas żadnego chłopaka, więc nie wiadomo kto będzie jej księciem ze snu, Tomas, Leon , Diego czy jeszcze ktoś?:D no nic, to pozostaje tajemnicą, zrobisz to jak zechcesz;)
Nie ukrywam, ze podobne do wielu innych, jednak w twoim jest coś wspaniałego, coś co mi sie podoba i będę to czytać ;)
Całuję ;)
Maja ;)
Odmiana jak najbardziej poprawna Maju ;) "Lissa" wzięła się z książki Barbary Kosmowskiej "Pozłacana rybka", z rozdziału pt.: "Portret", podwoiłam tylko "s" :) Poza tym, naprawdę mam na imię tak jak główna bohaterka tego opowiadania.
UsuńDo rzeczy jednak:
Czy ja mam umrzeć z zachwytu? Może zemdleć? Nie wiem co najpierw :) W ciągu jednego dnia komentuje mnie Ag. i Maja. Chyba świat się dla mnie otworzył :D W dodatku Twoja opinia i tyle ciepłych słów, dodaje mi kolejnego powera do pisania i może coś z tego wyniknie :)
Jeszcze raz dziękuje,
*Lissa*
Cześć!
OdpowiedzUsuńLissa, trafiłam na twojego bloga zupełnie przypadkowo. Bardzo się z tego cieszę.
Muszę przyznać, że już od kilku przeczytanych słów wiedziałam, że będzie to niesamowita historia. Nie da się ukryć, że opisujesz uczucia bohaterów w dosyć oryginalny sposób, ale to bardzo dobrze. Uwielbiam takie przypadki. <3
Mam nadzieję, że w twoim opowiadaniu będzie dużo wątków pobocznych, gdyż nie interesują mnie rozterki miłosne głównej bohaterki. Jestem za to całym serduszkiem za Naxi, Femiłą i Marcescą. <3
Chciałabym cię również poinformować o tym, iż dodałam twojego bloga do polecanych. Wiem, że to będzie świetna historia.
Na koniec, zapraszam cię również do siebie. Liczę na szczerą opinię:
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam, kochana!
Dziękuje za tyle pochwał. Uczucia staram się opisywać w sposób jak najbardziej prawdziwy i realny dla danej postaci.
UsuńCo do wątków pobocznych to nie mam jeszcze dokładnych planów, ale coś się znajdzie ;) Dodam tylko, że Federico jest moim ulubionym Włochem <3
Jestem również wdzięczna za polenienie. To wiele dla mnie znaczy.
Do Ciebie już wchodzę i komentuje ;)
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam,
*Lissa*
Wow! ( poczekaj muszę ochłonąć )
OdpowiedzUsuńJuż jestem i powiem Ci, że bardzo mi się podoba. Ten sen była taki, taki... nie umiem znaleźć słowa więc powiem FANTASTYCZNY. Wpadłam tu przypadkiem i na pewno będę czytać.
T x3